Milena Ciepłowska

Utworzono: czwartek, 26 marzec 2020

Milena Ciepłowska: pochodzi z małej miejscowości Bzite położonej obok Krasnegostawu. Ukończyła studia II stopnia na UMCS. Pracuje w hotelu jako recepcjonistka. Pisze głównie spersonalizowane rymowane życzenia na różne okazje. Pisanie takowych życzeń sprawia jej nie lada przyjemność, gdyż wie, że w ten sposób może wywołać uśmiech na czyjejś twarzy. Od niedawna posiada profil na portalu społecznościowym o wdzięcznej nazwie Życzenia na życzenie.

 

 

600 lat w pigułce

W krasnostawskim powiecie, na lubelskiej wyżynie,
niedaleko Krynicy, tuż przy Żulinie,
rzut beretem od Krupego
obchodzi się dzisiaj jubileusz Bzitego.
Wie o tym siostra, wie o tym i brat,
że naszej wiosce stuknęło 600 lat.
Kawał historii się tutaj rozegrało
i Bogu dzięki, że co nieco spisane zostało
w kronikach i ludzkiej pamięci.
Także możemy cofnąć się w czasie jak zaklęci.

Z roku 1419 pochodzą zapiski pierwsze,
w nich to odnajdujemy nazwę Bszyscze.
Właśnie wtedy król Polski Jagiełło Władysław
przyłączył tę miejscowość do parafii Krasnystaw.
Niegdyś wieś to szlachecka gniazdowa,
od krzewu bzu nazwa pochodzi owa,
bo gdy wiosna buchała majem
wieś stawała się bzowym gajem.

Stąd rodzina Bzickich się wywodziła,
która herb Ciołek w sercu nosiła.
Felicjusz Bzicki był swego czasu ziem tych współwłaścicielem,
lecz w XVI w. znalazły się rody z wypchanym portfelem
i w wyniku sprzedaży oraz podziałów rodzinnych
Bzite w większości przeszło do rąk innych.
Przez pewien czas do Krupego ziemie te należały,
a potem sąsiednie państwa między sobą je rozdzielały.
Najpierw byliśmy w zaborze austriackim,
potem w Księstwie Warszawskim,
a gdy przyszło nam w rosyjskim zaborze egzystować
to nie bardzo chcieliśmy się rusyfikować,
i stanowiliśmy wobec Rosjan ośrodek oporu,
broniąc katolicyzmu i polskiego honoru,
a dużą rolę w walce z Moskalami
odegrali mieszkańcy Bzitego na czele z Mazurkami,
zamożną i poważaną rodziną.
Dużo dobrego spotkało wieś za ich przyczyną.

Na początku XX wieku, podczas austriackiej okupacji
Bzite dorobiło się własnej kolejowej stacji,
której nazwę w latach 40. zmieniono
i na Żulin zastąpiono.

Kolejną ciekawostką dotyczącą okresu tego,
jest wieść, że za sprawą gospodarza Jana Wolskiego,
zaczęto prowadzić szkołę w prywatnym domu,
dając dzieciom możliwość uzyskania dyplomu.
Lecz przez następne lata ludność się zmobilizowała
i w 1912 r. szkoła do użytku oddana została.
W owym czasie Spółdzielnia Mleczarska się rozwijała
oraz Kasa Stefczyka prężnie działała
prowadzone przez właściciela folwarku Marynin, Józefa Gromadę
pod którego to nadzorem zwołano niegdyś naradę
by wybudować piętrowy Dom Ludowy
i zawiązać Koło- Klub Młodzieżowy.

Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości
bzickie ziemie powróciły do rodzimej własności,
a w okresie międzywojennym, w chwili wolności wyczekanej
ziemie Bzitego wcieliły się do gminy Siennicy Różanej.

Jak wykazuje spis powszechny z roku 1921
wyodrębnione zostały trzy części Bzitego:
Bzite folwark, Bzite kolonia i Bzite wieś
większość gotowa w sercu Boga nieść
nie tylko w sercu, lecz i z pieśnią na ustach na ulicy,
bowiem mieszkali tutaj przeważnie katolicy.

Kilka lat później zawiązała się inicjatywa nowa
i powstała Ochotnicza Straż Ogniowa,
Spółdzielnia Mleczarska udostępniła Straży pomieszczenie,
a od władz otrzymała węże, pompę i strażackie odzienie.
Było to niewątpliwie ważne wydarzenie dla Bzitego,
gdyż na poświęceniu sztandaru gościliśmy samego Ignacego Mościckiego.
Na tę okoliczność udekorowano drogi kwiatami,
a dzieci i dorośli witali Prezydenta oklaskami.

W czasie II wojny światowej
znajdował się tutaj mały obóz pracy przymusowej,
gdzie przywożono głównie ludzi z Izbicy,
którzy byli niewolnikami podczas wojennej nawałnicy.
Warto wspomnieć, że w owym okresie na terenie Bzitego
stacjonowały oddziały typu garnizonowego,
które dzięki temu że połączyły siły
razu pewnego transport broni na stacji przechwyciły.

W 1942 roku mieszkańców Bzitego trochę zmodernizowano,
gdyż w wiosce energię elektryczną zamontowano.
I tak nieustanie coś nowego wymyślali,
np. budynek Spółdzielni Wydziałowi Oświaty przekazali,
by w nim dzieci nauczano,
i możliwość dalszego kształcenia dawano,
lecz zanim na dobre edukacja się tam rozpoczęła
ludność czynności remontowe powzięła
i w czynie społecznym budynek odnowiła,
także w 1961 roku młodzież na lekcje już chodziła.
Jak już się mieszkańcy w pracy tak rozpędzili
to w tym samym roku remizę strażacką od nowa postawili.
Następnie w latach 90. wybudowano piękną kaplicę,
która zdobi bzickie ulice,
a jej patronem jest św. Brat Albert Chmielowski,
który był niezwykle wrażliwy na ubogich troski.


Dziś już nie remiza a Wiejski Dom Kultury
zaprasza do siebie w dzień słoneczny i ponury,
gdzie skorzystać można z kafejki internetowej
lub w Izbie Pamięci nabyć wiedzy nowej.

Prężnie tu działają panie w Kole Gospodyń Wiejskich,
które są organizatorami imprez sielskich,
takich jak Andrzejki czy zabawa sylwestrowa,
bez ich udziału nie może się też obyć oprawa dożynkowa.
I Ochotnicza Straż Pożarna nadal funkcjonuje,
w przygotowywaniu wspólnych przedsięwzięć Panie asekuruje.

Jest w Bzitem też sklep dobrze zaopatrzony,
plac zabaw dla dzieci z kolorowe sprzęty wyposażony,
i busy kursują parę razy w ciągu dnia
- i tak tu sobie wszystko powolutku trwa.


Jak widać sporo się tutaj działo na przestrzeni wieków
i choć za kolejnych 600 lat nie spotkamy się tutaj znów,
niechaj każdy z nas miło zapamięta ten dzisiejszy gwar,
bo przeszłość to historia, przyszłość to tajemnica, a dzisiaj to dar.

 

Cały dzień czekam na słodką, nocną ciszę,
kiedy to tylko tykanie zegarka słyszę,
wtedy kładę się do łóżka i żeby było miło,
całymi godzinami myślę o tym, co było.
O tym co było i już nie wróci,
bo biegu czasu nikt nie zakłóci.
O tym, co uśmiech na mej twarzy wymalowało,
o wszystkim, co mi radość sprawiało,
i o tym co łez tysiące z mych oczu wylało,
o wszystkim co mi ból nadawało.
Po paru godzinach intensywnego myślenia,
stwierdzam, że pozostały mi tylko wspomnienia

 

Dziewięć miesięcy pod sercem chowałaś,
od początku Dzieciątko swe pokochałaś,
pokochał to Dzieciątko też jego tata,
który marzył o potomku przez lata.

Ten mały owoc prawdziwej miłości
teraz na dobre w domu się rozgości,
będzie oczkiem w głowie,
„mama” czy „tata” pierwsze wypowie?

Takie i inne różne zagwostki
będą wypełniały rodziców troski:
a to pierwsze kroki, a to ząbkowanie,
poranne pobudki i nocne wstawanie.

Potem wybór przedszkola,
uwielbienie bajkowego idola,
pierwsze sympatie czy wagary
-takie to rodzicielstwa dary.

Lecz to piękne doświadczenie,
za które należy złożyć Bogu dziękczynienie
i prosić o zdrowie dla Malucha,
a On na pewno nas wysłucha.

 

 

Przyjęcie sakramentu Chrztu Świętego
jest fundamentem życia chrześcijańskiego.
Przez Chrzest człowiek zostaje nowym życiem obdarzony
i do wspólnoty Kościoła katolickiego włączony.
W tym dniu Bóg swe dziecię do serca przytula,
a Duch Św. swoim płaszczem otula,
daje łaskę uświęcającą
i czyni z człowieka osobę wierzącą.
Od tego momentu jest on uczniem Chrystusa,
od którego na pewno dostanie niejednego plusa,
bo gdy w swoim życiu będzie Jego reguł pilnował
On będzie go wspierał i się nim opiekował.
Wystarczy by w Jego szkole, która całe życie trwa,
kochał, wierzył i modlił się każdego dnia.

 

Wieje przyjemny wiaterek czerwcowy
snują się długie, magiczne rozmowy,
dwie połówki jabłka spacerują,
patrzą sobie głęboko w oczy, flirtują.
Szepczą do ucha przesłodzone słowa
i wciąż tak samo, inaczej, od nowa.
A te jabłka różne skazy mają,
całkiem osobno dojrzewają,
mają różne kolory, smaki, wielkości,
jest w nich trochę smutku, trochę radości.
Bo to są takie jabłuszka zwyczajne,
a słowa jakimi je opisuję banalne,
banalne jak miłość człowieka,
która w sadzie nieznanym czeka.

 

 

 

 

 

 

Odsłony: 708